Wydaje się, że zebrano tyle opowieści, popierając je tak rozbudowaną bibliografią, że ciężko przypomnieć sobie choćby jedną legendę miejską lub zamkową, której opracowanie nie obejmuje. Jest tu ogrom opowieści, przedstawionych w skrótowej formie. Wydaje się, że nie mogło być inaczej. Autorzy musieli wybierać – ilość, albo długość. Wybrali, jak się okazuje, jakość. Kilkuzdaniowe legendy zaostrzają u czytelnika apetyt na poszukiwania bardziej szczegółowych informacji. Z drugiej strony zadowolą też tych, którzy chcą liznąć polskiego folkloru, objąć go jako całość.