Rysowaniem można powiedzieć, że zajmuję się odkąd byłam w stanie utrzymać w dłoni kredki. Zawsze bardzo mnie wciągało i poświęcałam temu zdecydowanie dużo czasu. Gdy w tle brzęczał odtwarzacz kaset VHS, uzyskanych oczywiście z wypożyczalni, a na ekranie skakały i czarowały kolorowe małe koniki, ja z zapałem tworzyłam na papierze ich przygody. Później wciągnęłam się w wielkie japońskie oczy. Komiksowy styl rysowania zawsze był mi bardzo bliski. Pewnego dnia w moje ręce wpadła pewna gazeta, w której znajdowały się recenzje gier komputerowych i specyficzny humor. To właśnie z jednej z umieszczonych tam ilustracji przerysowałam swojego pierwszego smoka. Były wakacje, siedziałam na drewnianej ławce, dokładnie pamiętam tamten dzień, od którego rysowanie smoka stało się moim „odruchowym bazgrołem”. Było to dwadzieścia lat temu.