Gry komputerowe prawdopodobnie najwięcej wniosły twórczego spojrzenia na temat zombie. A nawet pozwoliły go w pewien sposób oswoić i uprzyjemnić. W „Plants vs zombies” bronimy się przed kolejnymi falami umarlaków, budzących bardziej wesołość niż lęk, za pomocą jeszcze bardziej niedorzecznych sposobów związanych z hodowlą roślin. Najbardziej klasycznie przedstawiają się survivalowe klasyki: „Dead island”, „The last of us”, czy „Left 4 Dead”, gdzie stajemy oko w oko z koszmarem jako ci, którzy ostatkiem sił trwają. Stare, jare i całkowicie nowatorskie podejście oferowali nam swojego czasu Japończycy w produkcjach „House of the dead”, a przede wszystkim w kultowym „Resident evil”. W tych dziełach niewątpliwie historia zatacza swego rodzaju koło. Plaga zombie nie jest bowiem efektem sił natury, jakiejś tajemniczej zarazy, ale wynika z pracy straszliwych, kompletnie szalonych naukowców. Warto zauważyć, że zgodnie z najlepszą tradycją horroru, wszystkie wymienione tytuły poza „Plants vs zombies” to niesamowicie brutalne produkcje.