Nasz wizjoner, z pewnością, miał wyobraźnię o rozmachu kosmicznym. Jego pomysły sięgały samych krańców czasu, materii i znanych matematyce wymiarów. U Lovecrafta wszystko jest płynne, zmienne i wymyka się naukowej obserwacji. W centrum galaktyki umieścił ślepego, bełkoczącego Azathotha, „boga idiotę”, bez określonego kształtu. Shub-Niggurath, bogini płodności w rozumieniu szalonej wyobraźni autora, to kłąb dymu i macek wyrzucający z siebie w nieskończoność potomstwo, z którego część niemal od razu zostaje ponownie pochłonięta. Inne bóstwo – Yog-Sothoth, potrafi widzieć całą linię czasu jednocześnie i jest wszechwiedzący. A na wygląd jego składają się niezliczone lśniące kule, wyposażone w oczy.