W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska
„W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska”, to jedna z tych prac, które przypominają antycznego filozofa, przynajmniej takiego, jakim chciałby być. Wszystko u niego jest w równowadze – pielęgnuje zalety ducha i ciała. Podobnie w książkach takich, precyzja naukowa i dyscyplina wywodu współgra niewątpliwie z interesującym językiem i wartką narracją. Ale i tak najważniejszy jest temat.
Przedmiot i podmiot
W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska” to 413 stron podzielonych na 21 rozdziałów. Zachęcająca okładka przedstawiająca drzewnego demona oraz kilka ilustracji (głównie eksponatów muzealnych oraz rycin i obrazów), musi nam starczyć za całą ucztę estetyczną. Wydanie na pierwszy rzut oka jest ubogie, w przeciwieństwie do innych prac dostępnych z tego samego kręgu zainteresowań. Opisywana książka jest mocna przede wszystkim treściowo i wszystko wskazuje na to, że wydawca świadomie nie chciał psuć ascetycznego, naukowego klimatu.
Co zapomnieliśmy
Autor stawia śmiałą, ale jeśli się zastanowić, niepodważalną tezę. Brzmi ona, iż treść kultury ludów zamieszkujących ziemie polskie, mimo wielowiekowych tradycji, została zatracona. To, co wydaje nam się dziś dawnym folklorem, stanowi echo przepuszczone przez filtr ekspansji kultury chrześcijańskiej. Wydaje się, że obraz jaki nam dziś pozostał, to odbicie w krzywym zwierciadle. Pozostały z dawnych czasów nazwy, imiona, czasami podania, ale niewiele więcej. To, co wydaje się naturalnie odchodzącymi w przeszłość mitami, zostało z kultury usunięte w sposób świadomy i metodyczny.
W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska” przede wszystkim zwraca uwagę swoją naukową dyscypliną. Książka podzielona jest na rozdziały, w których autor omawia poszczególne stwory fantastyczne spotykane w dawnych mitach. Przedmiotem zainteresowania są istoty demoniczne. Nie mamy jednak do czynienia z leksykonem, a raczej z propozycją pewnej systematyki. Kogo zatem spotkamy? Mamy wiele znanych osobistości: Upiory, Południce, Wilkołaki, Zjawy i Strachy, Diabły, a nawet Smoki. Inne wywołują mniej skojarzeń, jak Inkluzy, Płanetnicy, czy Ubożęta. Stworów nie występuje być może wiele, za to opisane są gruntownie.
Demony i jeszcze więcej demonów
Bohdan Baranowski z prawie bezduszną precyzją rekonstruuje obraz opisywanych demonów i innych podejrzanych postaci. Przede wszystkim czyni to w oparciu o wiedzę historyczną, mniej zaś opiera się na treści podań. Gdy odnosi się do Strzygoni, uraczy nas opisami wykopalisk, gdzie napotkano na przebite kołkiem czaszki ludzkie. Prześledzi też literaturę XVII i XVIII w., zupełnie oficjalną, nie mająca nic wspólnego z odprawianymi po cmentarzach gusłami. Dopiero później zwiedzi bogaty labirynt ludowych mitów. Dzięki temu wywód jest nie tylko interesujący, ale zasługuje na miano kompletnego.
Książka bezsprzecznie nie ma cech atlasu, czy encyklopedii. Nie zestawia obok siebie opisywanych demonicznych stworzeń, podając ich wygląd, właściwości, czy zwyczaje. Stanowi natomiast osadzoną na mocnych naukowych fundamentach opowieść o tym, w co kiedyś wierzono i być może nadal trochę się wierzy. W rezultacie otrzymujemy zbiór informacji, które mogą się od siebie różnić, a nawet być sprzeczne. Dobrym przykładem jest opis stworzeń zwanych Boginkami, które miały szkodzić ciąży, a nawet porywać i zamieniać niemowlęta. Autor już na wstępie rozkłada metaforyczne ręce, wskazując, że znane mu prace badaczy różnią się tak bardzo, że ciężko znaleźć wspólne cechy. Inna sprawa, że to wydaje się być tylko zaproszeniem do jeszcze lepszej odkrywczej zabawy.
Warto zaznaczyć, że książka jest pisana w dużej części w pierwszej osobie, a autor często przytacza rozmowy z osobami, które znają określone legendy. Nazywa ich „informatorami”. Niewiele w opisywanej pracy znajdziemy barwnych opowieści. Autor zna je i chętnie przytacza, ale niewątpliwie tylko jako pretekst do analizowania, porównywania, a potem znów analizowania. Jeśli już opowiada, to ze swadą godną przewodnika wycieczek. Widać jednakże, że jego ulubionym stylem jest wykład, z rodzaju takich, jakie możemy usłyszeć na uniwersyteckiej auli.
Szerszy obraz
„W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska”, to także analiza porównawcza. Wydaje się, że nie można pisać o Upiorze, nie porównując go z funkcjonującym w innych częściach Europy Wampirem. Autor wyszedł z tego samego założenia. Połączenia skojarzeń są jednak subtelne i nigdy zbyt odległe. Gdy porusza temat Utopców, nie rzuca ich na tło wodnych Nimf i innych powszechnie znanych podobnych istot. Ze względu na zawartość tematu, woli na przykład odnieść się do podań z okolic Sieradza, które wskazywały na rolę mocy piekielnych w powstaniu Utopca.
Co staramy się sobie przypomnieć
Uwagę zwracają zawarte w opisywanej pracy rozdziały ogólne, których tytuły warto przytoczyć: „Bogowie schodzą do podziemi”, „Piekielne importy z zachodu”, „Zmienia się obraz świata demonów”, czy „Złe czary”. Istotnie można by zrobić z nich oddzielną, syntetyczną książkę, gdyż wydają się najważniejsze. To w tych fragmentach autor w żywych barwach rysuje niszczący wpływ kultury chrześcijańskiej na dawne wierzenia. Nie jest to jednak jakakolwiek krytyka nowej religii, czy też przeciwnie – pochwała pogańskich kultów.
W sposób nie pozbawiony emocji, ale jednak wyważony, opisano taki choćby szczegół jak geneza lokalnych diabłów: Rokity i Boruty. Zupełnie nie wykluczone, że były to niegdyś leśne bóstwa, następnie zaklasyfikowane jako sługi Piekieł. W innym miejscu dowiemy się wiele o próbach, jakim poddawano rzekome czarownice. Interesująco też opowiada autor o ukrywaniu przez całe dziesięciolecia pogańskich bożków przed tropicielami spod znaku nowej religii.
W prezentowanych fragmentach „W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska” najlepiej widać też styl przewijający się przez całą pracę. Autor pracuje tak, jakby był na stanowisku archeologicznym. Z potrzaskanych skorup rekonstruuje wspaniałą mozaikę dawnych wierzeń, za oczywiste, a może nawet urocze uznając fakt, że nie odnajdziemy już wszystkich jej fragmentów.
Czy warto?
Niewątpliwie obcujemy z literaturą wymagającą, ale bardzo wciągającą. „W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska” to praca solidna. Ale ta solidność nie przesłania szalenie interesującego tematu i pozwala czytelnikowi uruchomić wyobraźnię, a nie jedynie pamięć. Pozycja skierowana jest do odbiorcy z zainteresowaniami historycznymi, o szerokich horyzontach. Ma w sobie jednak dar przekonywania i wydaje się, że trafi do każdego, kto lubi legendy i tropi ślady fantastycznych stworów.
Recenzja książki „W kręgu upiorów i wilkołaków – demonologia słowiańska”, Bohdan Baranowski, wyd. Replika 2019.
Jeśli chciałbyś ofiarować komuś bliskiemu wyjątkowy kubek pełen magii lub po prostu sobie sprawić taką przyjemność, czym prędzej wejdź do sklepu pracowni. Zapraszam Cię także na moje konto na Facebooku oraz Instagramie, gdzie pokazuję oczywiście swoje realizacje.
Niech rozbłysną iskry!
Kliknij i zamów swój niepowtarzalny,
ręcznie malowany kubek!
ZamówNapisz do mnie